International Center of Polynesian Bodywork Practice
“Kia-Ora”
Opinie o Kiaora, kursach i masażach Lomi-Lomi
Dowiedz się z pierwszej ręki co mówią o nas i masażach hawajskich nasi Klienci.
Możesz doświadczyć Lomi również od moich uczniów w różnych miastach w Polsce
Julian Rok
Lomi-Lomi Nui Teacher
Warszawa
Natalia Klaczkowska
Lomi-Lomi Nui Practicioner
SPATI – Gabinet Masażu, Poznań
Tel.: (+48) 667 110 211
Co mówią o nas inni?
“Aloha!:) Każde warsztaty Lomi wzbudzają we mnie radość i chęć powrotu. Uwielbiam ten klimat i ludzi którzy tam są:) Jednak te ostatnie warsztaty w Silnej były dla mnie magiczne- dziękuje za to wszystkim. Julian bardzo dziękuje za rozmowy w czasie podróży- nadal działają i dźwięczą mi w głowie. Niby fizycznie nic się nie zmieniło ale wszystko stało się jakby jaśniejsze i prostsze. Ten entuzjazm kóry mi towarzyszy jest niesamowity. Dziękuje również za piękną pracę jaką nam ofiarujesz i za to że jesteś z nami :)”
Aloha Przygoda życia, godna polecenia każdemu !!Wielkie podziękowania Tobie Julianie należą się za naukę , która na każdego z nas wpływa inaczej , mnie ten czas nauczył wiele i stare wzorce odeszły w zapomnienie.Twoja nauka daje takiego ,,kopa” do działania , myślenia , przeżywania tylu rzeczy na nowo , poznania siebie na nowo ale też uczy bycia tu i teraz co daje niesamowite poczucie szczęścia! Cieszę się , że trafiłam do Twojego grona uczniów poznałam Ciebie i tylu wspaniałych ludzi! Dziękuję !
“Aloha! Uczę sie masażu lomi lomi nui u Juliana Roka.Zaczęłem od stycznia,ale wydaje mi się czasem jakby to było całe moje życie.W ogóle to kiedy teraz piszę,to czuję że lomi zawsze ze mną było.Za godzinkę będę masował – jest to dla mnie wielkie święto.Na warsztatach czuję jakbym świętował bez końca.To dla mnie święto i zaszczyt,że mogę się kimś zająć, wielka radość i chyba w ogóle wszystkie uczucia razem. Cieszę się przeogromnie,że uczy mnie Julian.Jest to człowiek niezwykle przenikliwy,świetny psycholog – po prostu mistrz.Często Julian coś mówi,pokaże,a my z tego możemy wypatrzyć dla siebie mnóstwo podpowiedzi.Nasz nauczyciel nie daje nam rozwiązań wprost i czasem wydaje się,że się nami nie zajmuje,ale tak naprawdę to daje nam wolną rękę,żebyśmy sami poznawali siebie i nasz kontakt z innymi. Dzięki Julianie za wszystkie ukryte wskazówki!Zawsze były celne i cenne! Mógłbym dużo pisać,ale nic nie odda kontaktu z fantastycznymi ludżmi z kursu i z Julianem.Na warsztatach przeżywam jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu,a ta radość pozostaje na potem dla wszystkich. Pozdrowienia dla wszystkich z kursu i dla naszego mistrza. ALOHA NUI“
“Jak trafiłam do Juliana i dlaczego akurat Lomi Lomi Nui? z pewnością nie przez przypadek, bo takich nie ma w życiu. Tak naprawdę to nie wiedziałam jak to się zaczęło i skąd akurat TO, już teraz coraz więcej rozumiem. Kurs podstawowy jaki ukończyłam u Juliana-niesamowite spotkanie z energią, ludźmi a przede wszystkim ze samym sobą. Tak, właśnie to największe odkrycie. Bo jezeli tylko dotrzemy do swojego wnętrzna możemy znaleźć kanały dostępu do drugiego człowieka. Tak jest w moim przypadku. Cały czas się uczę, zauważam u siebie dużo zmian, jeszcze nie są one doskonałe, ale się dzieją – KROK PO KROKU i to ma ogromny sens. Odzyskuje harmonie duszy, ciała i umysłu… i znowu szmat drogi przede mną, ale warto. Po skończeniu kursu podstawowego sama zaczęłam próby masażu, bardzo chciałam pojechać na kurs dla zaawansowanych, który miał odbyć się w czerwcu br. Ale wiecie, dobrze, że został przesunięty na sierpień, nagle nie wiadomo dlaczego musiałam przerwać masaże. Już teraz wiem dlaczego— muszę dokończyć pewne niezakończone sprawy, rozwinąć jeszcze dodatkowe aspekty pracy z energią i nie jestem jeszcze gotowa pracować z drugim człowiekiem, człowiekiem, którego nie znam, człowiekiem którego widzę po raz pierwszy. Jest to sztuka. Ale nadejdzie ten mój upragniony czas dla drugiego człowieka, wiem, że on przyjdzie. Ale muszę jeszcze cierpliwie na to poczekać. I poczekam… Brakuje mi spotkań, tęsknię za nimi bardzo. Tęsknię za ludźmi, na naszą energią jaka panowała w grupie, za tańcem Hula, za muzyką, za cudowną ciepłą atmosferą, za ciepłą oliwką, za wspólnym czasem, za nauką – „bo to są „składniki masażu”. A on nie ma końca… Aloha.”
Nick: sylwia
Aloha!:)Każde warsztaty Lomi wzbudzają we mnie radość i chęć powrotu. Uwielbiam ten klimat i ludzi którzy tam są:) Jednak te ostatnie warsztaty w Silnej były dla mnie magiczne- dziękuje za to wszystkim. Julian bardzo dziękuje za rozmowy w czasie podróży- nadal działają i dźwięczą mi w głowie. Niby fizycznie nic się nie zmieniło ale wszystko stało się jakby jaśniejsze i prostsze. Ten entuzjazm kóry mi towarzyszy jest niesamowity. Dziękuje również za piękną pracę jaką nam ofiarujesz i za to że jesteś z nami:-)
Nick: Ada
„Kiedy uczeń jest gotowy, nauczyciel się znajdzie” – niezmiernie się cieszę, że „się znalazłeś” Julianie;-)
Nick: marta
Kochani! Mam tyle słów i myśi, że nie wiem co mam napisać, a nawet nie jestem w stanie. Przed wczoraj wróciłam z Silnej i otrzymałam piękny masaż- masaż który trwa do dzisiaj. Za każdym razem kiedy przypomnę sobie tą wspaniałą chwile łzy same spływaja po policzkach. Niech ta chwila trwa jak najdłużej… Julian DZIĘKUJĘ
Nick: kasila
Jul, Aloha;-))) wiem, że jesteś, nawet jeśli Cię długo nie widzę;-)))
Nick: Luk
„Światu potrzebny jest masaż poniewaz zanika milosc” :DDD wielka przygoda z Lomi lomi od września 09 …. pozdrawiam Cie Julian
Nick: Marcin
Wiele tu wpisów i wiele już ważnych spraw poruszonych, więc może tylko dla podkreślenia roli tańca w tym masażu, o tańcu właśnie :). Rozpoczęcie masażu, pierwszy dotyk to moment szczególnego skupienia, otwarcia, wyostrzenia odczuwania, dostrajania…, dostrajania do fali, która może stać się falą współodczuwania z osobą na stole, jeśli jest odpowiednio pobudzana przez taniec. To bardzo trudno wyrazić słowami i różne są też pewnie Wasze indywidualne doświadczenia, ale ten taniec jakby oczyszcza przestrzeń przy stole …ze zgiełku, prędkości naszego życia – oczyszcza i komunikuje, pobudza lub wycisza, odkrywa… W każdym razie do zaintrygowanych, a niemających dotąd doświadczeń z tym masażem gości tej strony, chciałbym powiedzieć, że nie ma to nic wspólnego z nauką kolejnych kroków jak np. w fokstrocie;). W ogóle nie powinniście oczekiwać precyzyjnych instrukcji, schematów, a ćwiczenie z założenia nie ma prowadzić do rutyny. Moje doświadczenie jest jeszcze skromne, ale wiem już na pewno, że umiejętności w tym masażu nie można oceniać w kategoriach skończonych – „nauczyłem się”. Julian świetnie podpowiada, pokazuje kierunek, zachęca, nie narzuca, raczej umiejętnie tworzy przestrzeń do poznawania własnego potencjału, a jak widać choćby po wpisach w tej księdze, droga do doświadczenia jest bardzo indywidualna. Pozdrawiam wszystkich, którzy stworzyli tak wspaniałą atmosferę w Silnej.
Nick: Piotr
Witam wszystkich czytających. Lomi lomi nui, dla mnie okazało się nie tylko być wspaniałym masażem, ale również początkiem przygody która trwa do teraz. Jest to droga, która dała mi więcej kolorów, światła i przestrzeni w życiu. Jak zauważyłem większość osób, które trafiło na kurs(podobnie jak ja) miało tam trafić. Osoby te oczywiście chciały opanować sztukę masażu, ale dało się zauważyć że nie był to jedyny cel. Wydaje mi się że poszukiwali oni (jak i ja) czegoś mistycznego, magicznego, a jednocześnie prawdziwego, namacalnego. Sadzę że to właśnie można odnaleźć na kursie u Juliana. Muszę przyznać, że naprawdę mocno, dopiero odczuwa się to na wyjeździe 5 dniowym. Ja wiem że moja przygoda się nie skończyła, na ten czas szlifuje to co umiem z kursu podstawowego i czekam na chwile, gdy „to coś” powie mi, że pora na kolejny krok. Wielkie MAHALO dla Juliana za ten kurs.
Nick: jacek z poznania
Ależ to była jazda!!! Nigdy wcześniej nie spodziewałbym się, że masaż (obojętnie jaki masaż) może tyle dać. Właśnie wróciłem z Supraśla zabrałeś mnie Julianie sobie tylko znanym sposobem i nie żałuję. Jestem szczęśliwy, że ja – człowiek z natury o zdolności odczuwania worka cementu mogłem poczuć tyle nieznanych mi wcześniej odczuć. Teraz chce jak najlepiej wykonywać swoje masaże, chcę mówić i uczyć innych czym może być lomi lomi. Dziękuję Julianie za przeprowadzenie mnie przez drogę od naszego pierwszego spotkania cztery lata temu, do dnia dzisiejszego. Od człowieka który pojawił się na twoim kursie całkiem przypadkiem, do człowieka otwartego, mającego dużo respektu i pokory do czym jest uczenie lomi. Moi drodzy – Wy którzy czytacie wpisy do księgi, szukając odpowiedzi czy to jest kurs/masaż którego szukacie, czy to jest nauczyciel którego warto wybrać, wszystkim Wam mogę powiedzieć, że nikt nie jest doskonały, dlatego i bardziej dociekliwi mogą znaleźć takie lub inne mankamenty u Juliana (choć Cię nie znam, to jednak gorąco pozdrawiam Tomku), jednak mając doświadczenie moich ostatnich kilku lat kontaktów z Julianem, stawiam na niego i jego sposób uczenia. Warto to przeżyć, nawet jeśli nigdy w życiu nie planujecie wykonać masażu.
Nick: Julian
Tak, w Silnej zadziało się coś ważnego…i tyle piękna w ludziach. Rzadko kiedy takie uczucie ciepła, przyjaźni, akceptacji obejmuje całą grupę. Często ktos pozostaje jednak na boku, z różnych względów. Już myśle o wrześniu…
Nick: Liza
Dziękuję Julianie… za przestrzeń którą tworzysz..za to ,że jest w niej miejsce na spełniające się marzenia..małe i te wielkie…i za to ,że czasem „prowadzisz za rękę”. A Silna Nowa… zawsze jak mi się wydaje ,że piękniej być nie może ..jest piękniej..nauka nie ma końca..zawsze warto jechać na warsztaty..zmienia się tło,dekoracja i my jesteśmy jakby inni..poznałam głębiej siebie :-)Mahalo nui
Nick: Julian
Miło, że czasem nasze drogi sie przecinają. Gdybyś miała ochote to zapraszam na wyjazd dla absolwentów 9-13.09, mam dużo zdolnych i efektywnie pracujących uczniów – i razem wychodzi zwykle fantastyczna praca
Nick: Anna
Julianie, surfując po necie trafiłam na Twoją stronę i filmik (piękny!) przypomniał mi wspaniały masaż, który zafundowałam sobie kiedyś u Ciebie. Umówiłam się wtedy z Tobą tak bardziej w celach poznawczych ;-), bo ja też masuję, ale szkoliłam się u innego nauczyciela i byłam ciekawa Twojego masażu. Spotkaliśmy się też kiedyś przez chwilę na kursie u Susan w Supraślu, ale wtedy wcześniej wyjechałeś, więc wątpię, czy mnie kojarzysz. Pozdrawiam serdecznie i życzę wspaniałych owoców Twojej pięknej pracy.
Nick: Jagoda R.
Witaj Julianie, pozdrawiam Cię i życzę sukcesów.
Nick: szaman
Witaj Julianie. Poczułem się trochę wywołany do tablicy przez Wodza, więc jestem Rzeczywiście, gratulacje za nową szatę graficzną i porządki na stronie. Znacznie łatwiej się teraz po niej porusza i odnajduje potrzebne informacje. Co do kursów i Twoich metod uczenia, cóż… Zawsze kiedy o tym mam mówić przypomina mi się japońskie słówko „do”. „Do” oznacza drogę, taką na którą się wstępuje świadomie i podąża nią – być może do końca życia przyjmując konsekwencje tego pierwszego kroku… Cieszę się, że na mojej drodze pojawiło się Lomi i Twoje nauczanie – znaczy: nasze drogi się skrzyżowały Podchodzisz w każdej chwili z dużą uwagą i odpowiedzialnością do efektów swojego nauczania. To budzi moje uznanie i szacunek do Ciebie i do wiedzy, którą przekazujesz. Myślę, że to czego już się nauczyłem i to czego się jeszcze od Ciebie nauczę będzie dobrze służyło duchowi Aloha i przede wszystkim ludziom… zarówno w Ke’ark, jak i w innych gabinetach, w których przyjdzie mi kiedyś pracować. Dziękuję. Krzysiek.
Nick: Piotrek
Alooohaa wszystkim z kursu !!! Dziś wtorek,a ja jeszcze wracam, właściwie jeszcze jestem na kursie… Tak dobrze mi tam było, że jakoś się wcale wracac nie chce… To koniec kursu podstawowego, ale dopiero dwa dni temu zdałem sobie sprawę, że to dopiero początek. Dziękuję za niedzielny, b.konkretny masaż – był mi bardzo potrzebny. Uczę się po nim znów chodzić prosto. Co do hawajskich „przypadków” to dostałem w pracy „przydziałowy” ręcznik, oczywiście był we wzorki z hawajskich kwiatów.. Na waszą prośbę umieszczam mój wiersz (a nawet dwa). „POCZĄTEK, KONIEC I ŚRODEK” Na początku był dotyk, Nie chaos jak opisano w księgach. Dotyk cudowny Boga, Tchnący życiem w kosmos, wszechświaty. Na początku był dotyk, Mamy i taty, Pierwszy oddech, Stwórcy tchnienie. I na końcu był dotyk dłoni o siebie.
Nick: Julian
No, takkk….., ileż energii potrafi przenieść jedno napisane zdanie ;-))). A co dopiero jak pojawi się ich parę obok siebie. Dzieki Kasilu – równiez za ostatni masaż, który mi sprezentowałaś na urodziny tez bardzo ;-)) Jeśli prawdą jest, ze rzeczywistość jest konsekwencją działania naenergetyzowanych myśli, to warto sie im przyglądnąć równiez wtedy, kiedy juz stworzą ten świat, którego jestesmy autorem. Jeżeli pozostawi się na boku to co w nas wytrenowane, automatycznie wyskakujące, kiedy ktoś nacisnie kolejny „przycisk” i wywoła burzę, wtedy można zrobic krok do przodu. Często sobie zdaje sprawe, ze to najszybszy sposób efektywnej nauki- sam też za nim nie przepadam, kiedy mnie dopada. Ale potem jest już duzo prościej. Pozdrawiam wszystkich po powrocie z 2 Suprasli i Moskwy. Ciesze się, że tyle jeszcze przed nami „The mind is like a parashute- it works best when it is opened”
Nick: kasilan
Jul, Nie wiem który to mój wpis na Twoją stronę i które mocne przemyślenie. Nie o ilości jednak chce pisać, a o jakości zmian we mnie. Na początku była wielka euforia,słodkie wpisy i stan niemalże lewitacji, dużo łez radości. Ale był też moment poczucia odrzucenia, niesprawiedliwości, „zdrady” i złość ogromna. Nie mogłam (czy nie chciałam ) zerknąć do lustra. Patrzyłam na Ciebie i ta złość rosła. Swoich słabości nie widziałam. Twoje kursy wydawały się nieproporcjonalnie drogie, do tego czego oczekiwałam, już, zaraz, natychmiast…., a tym, co dostawałam. Wtedy nie wiedziałam jak dużo pracy przede mną , jak mało pokory i …miłości i szacunku do samej siebie. Czytając wpis Kuby chyba podobnie musiałam reagować. Na początku…o Boże!!!!Szukałam sojuszników w swojej złości. I znajdowałam, wielu. W mojej małości i niezrozumieniu obijałam się jak pijana, od gabinetu do gabinetu, od jednej współpracy do drugiej, uderzałam głową w mur, dostawałam po tyłku .Nie wiem kto i kiedy kazał mi myśleć, że skoro zapłaciłam za kurs podstawowy, za kilka warsztatów w Wojnowie, kilka w Supraślu – to znaczy, że w Twojej gestii leżeć będzie dozgonna opieka nad moją osobą, odpowiedzialność i obowiązek pokazywania jak, z kim i którędy mogę iść, by najszybszą i najprostszą drogą dojść do celu. Kiedyś nawet było mi przykro,że nie widnieje na żadnym zdjęciu w Twojej galerii, a przecież na tylu Twoich warsztatach bywałam. Chciałam kiedyś wymienić się z Tobą linkiem na www, bezskutecznie. Byłam zaskoczona, że nie znalazłam się w gronie Twoich terapeutów. Kilka lat temu przeczytałam na Twojej stronie takie ruchome zdanie, że „nie nauczysz się wszystkiego w jednej szkole”. I za to zdanie dzięki wielkie. Towarzyszy mi ono do dzisiaj. Na Hawajach zrozumiałam i poczułam gdzie jest moje miejsce i czego pragnę. Mogłabym Ci to wszystko napisać na mailu, prywatnie, ale po przeczytaniu kilku wpisów w Twojej księdze, pomyślałam, ze skoro inni tak szczerze dzielą się swoimi doświadczeniami ze spotkania z lomi, z sobą samym i Twoim sposobem nauczania, to i ja zaistnieje „chociaż” na Twojej księdze…będę miała swoje 5 min;-))) czytam te wszystkie wpisy i kilka mnie natchnęło…. „Wodzu „, … dzięki wielkie za te słowa. Mocna lekcja (marketingu) dla mnie. Nie wiem dlaczego, ale tamtego wieczora, kiedy masowaliśmy Susan też miałam wrażenie, że mnie tam wcale nie ma… Kuba, kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, i ile byś nie zapłacił pieniędzy – pamiętaj – to klient zweryfikuje Twój masaż. Jest takie przysłowie chińskie : „duże psy nie szczekają” . Znasz zasadę Ike, Mana, Pono, aloha???? mówi Ci to coś? Mnie tego nie nauczyli ani na I, ani na II stopniu klasyka, pomimo dobrych ocen z anatomii…. do trzeciego nawet nie podchodziłam. Zrozumiałam, że mi nie o „wałkowanie mięsa chodzi” ( to słowa jednego z wielu masażystów klasycznych). Pokora jest trudna, im mniej masz doświadczeń, tym trudniej pojąć. Jul , ja nadal jestem dumna, że jesteś moim pierwszym nauczycielem Lomi Lomi Nui. Wiem , że jest dużo nauczycieli, a my trafiamy do tych, do których mamy trafić. Mahalo Nui ze jestes, kiedy tylko masz byc, i ze jestes kiedy Cie nie widac wcale;-)))
Nick: sylwia
Jak trafiłam do Juliana i dlaczego akurat Lomi Lomi Nui? z pewnością nie przez przypadek, bo takich nie ma w życiu. Tak naprawdę to nie wiedziałam jak to się zaczęło i skąd akurat TO, już teraz coraz więcej rozumiem. Kurs podstawowy jaki ukończyłam u Juliana-niesamowite spotkanie z energią, ludźmi a przede wszystkim ze samym sobą. Tak, właśnie to największe odkrycie. Bo jezeli tylko dotrzemy do swojego wnętrzna możemy znaleźć kanały dostępu do drugiego człowieka. Tak jest w moim przypadku. Cały czas się uczę, zauważam u siebie dużo zmian, jeszcze nie są one doskonałe, ale się dzieją – KROK PO KROKU i to ma ogromny sens. Odzyskuje harmonie duszy, ciała i umysłu… i znowu szmat drogi przede mną, ale warto. Po skończeniu kursu podstawowego sama zaczęłam próby masażu, bardzo chciałam pojechać na kurs dla zaawansowanych, który miał odbyć się w czerwcu br. Ale wiecie, dobrze, że został przesunięty na sierpień, nagle nie wiadomo dlaczego musiałam przerwać masaże. Już teraz wiem dlaczego— muszę dokończyć pewne niezakończone sprawy, rozwinąć jeszcze dodatkowe aspekty pracy z energią i nie jestem jeszcze gotowa pracować z drugim człowiekiem, człowiekiem, którego nie znam, człowiekiem którego widzę po raz pierwszy. Jest to sztuka. Ale nadejdzie ten mój upragniony czas dla drugiego człowieka, wiem, że on przyjdzie. Ale muszę jeszcze cierpliwie na to poczekać. I poczekam… Brakuje mi spotkań, tęsknię za nimi bardzo. Tęsknię za ludźmi, na naszą energią jaka panowała w grupie, za tańcem Hula, za muzyką, za cudowną ciepłą atmosferą, za ciepłą oliwką, za wspólnym czasem, za nauką – „bo to są „składniki masażu”. A on nie ma końca… Aloha
Nick: WODZU
Witaj Julianie. Strona zmieniona na korzyść. Super! Poczytałem trochę ta księgę gości. Uważam za całkowicie zbędne i niepotrzebne wpisy poziomu Kuby. Tez nie miałeś ze mną idealnego życia na warsztatach ale zawsze Cię szanowałem i będę szanował. Jesteś bardzo dobrym nauczycielem. Opiniami i tymi pozytywnymi i tymi negatywnymi powinniśmy sie dzielić na warsztatach, szczególnie że zawsze jest ku temu okazja w kręgu. Podkreślasz, że na kursie podstawowym uczysz podstaw a od każdego z nas zależy czy te podstawy techniczne i energetyczne będziemy dalej rozwijać czy nie. Dzięki Twoim naukom powstał gabinet Ke’ark, któremu nazwę nadała Susan po jednej dłuższej wizycie i równie długim masażu, który swoją energią wspomagają Twoi uczniowie (Żaba Kasia J i Szaman Krzysio K ). Ciesze sie ,że Cię spotkałem. Robert
Nick: Julian
Ale żeście się, kochani moi rozpisali Fajnie, ze mogę dowiedzieć się od Was, jak to, czego doświadczamy wspólnie na warsztatach, sprawdza się później w życiu – nie tylko w masażu. Jesteśmy świadomi tych wszystkich zmian, zwłaszcza w czasie, jak się spotykamy i to jest zachętą do bycia bacznym obserwatorem i później. Jak się popatrzy potem z perspektywy paru lat, to się może okazać, ze generalne porządki zmieniły nasze życie diametralnie i to jest wielka frajda. Najczęściej wymaga to bycia uczciwym i szczerym wobec siebie, ale również odwagi, zdecydowania i konsekwencji. To najmądrzejsze co można zrobić – i to właśnie jest droga do mistrzostwa, bo każdy jest dla siebie mistrzem. Nigdy nie stawiam się na takiej pozycji, bo zawsze jest gdzieś , ktoś, kto robi lepiej, więc to nie skromność przeze mnie przemawia, tylko poczucie realności. Bycie nauczycielem, to wystarczająca nagroda i zachęta. Bycie mistrzem, to koniec drogi – a ja, dając sobie prawo do popełniania błędów, jestem nawigatorem, żeglarzem, który stawia żagle tak, żeby najlepiej wykorzystywać wiatr i dopływać do tych portów, do których chcę…
Nick: kasia marysia
Aloha Tobie, który to czytasz Mam na imię Kasia Marysia. Jestem zwykłym człowiekiem z przeciętnym życiem. Tak to wygląda. A ja to czuję tak :)) : jestem Energią, Oddechem, Smutkiem, Radością. Jestem Szczęściem. Mam otwarte drogi, wolną wolę. Lubię moje życie. (I uśmiecham się do monitora ) U Juliana brak głaskania po główkach i utwierdzania w schematach myślowych. Jest poruszenie. Szacunek i ciepło. I nie wiadomo skąd tysiące innych rzeczy, których akurat potrzebujesz i są one uchwytne tylko dla Ciebie. Mahalo za to. Za tę szkołę życia. Mahalo nui, że mogłam spojrzeć w mądre, świecące się oczy Juliana. Piotrek – Alooooha! Gorące uściski
Nick: piotrek
Aloha! Uczę sie masażu lomi lomi nui u Juliana Roka.Zaczęłem od stycznia,ale wydaje mi się czasem jakby to było całe moje życie.W ogóle to kiedy teraz piszę,to czuję że lomi zawsze ze mną było.Za godzinkę będę masował – jest to dla mnie wielkie święto.Na warsztatach czuję jakbym świętował bez końca.To dla mnie święto i zaszczyt,że mogę się kimś zająć, wielka radość i chyba w ogóle wszystkie uczucia razem. Cieszę się przeogromnie,że uczy mnie Julian.Jest to człowiek niezwykle przenikliwy,świetny psycholog – po prostu mistrz.Często Julian coś mówi,pokaże,a my z tego możemy wypatrzyć dla siebie mnóstwo podpowiedzi.Nasz nauczyciel nie daje nam rozwiązań wprost i czasem wydaje się,że się nami nie zajmuje,ale tak naprawdę to daje nam wolną rękę,żebyśmy sami poznawali siebie i nasz kontakt z innymi. Dzięki Julianie za wszystkie ukryte wskazówki!Zawsze były celne i cenne! Mógłbym dużo pisać,ale nic nie odda kontaktu z fantastycznymi ludżmi z kursu i z Julianem.Na warsztatach przeżywam jedne z najpiękniejszych chwil w moim życiu,a ta radość pozostaje na potem dla wszystkich. Pozdrowienia dla wszystkich z kursu i dla naszego mistrza. ALOHA NUI
Nick: Julian
I to jest właśnie transformacja, o której trudno mówic komuś, kto tego nie przeszedł. Niby niewiele,ale jak bardzo odmienia nasze zycie, otwiera nowe mozliwości, daje radość…A co do mistrzostwa, Marzesiu, to trochę tak jak z artyzmem. Artystą się bywa – wiec warto byc wdzięcznym za takie chwile. Wtedy się wie,czuje, że „ocieramy się” o cos naprawdę ważnego i duzego…Oby nam na to pozwalali częściej
Nick: Iza
Niedawno wrocilam z Kozyczkowa gdzie odbywaly się 5dniowe warsztaty. Jeszcze myslami jestem gdzies tam i pewnie dlugo będęJ.Julian wraz z Lomi wniosl do mojego zycia niesamowicie duzo tak bardzo potrzebnego mi ciepla, radości i spokoju. Nie wiem kiedy ostatnio bylam tak szczesliwa i spokojna, wyciszona i jednoczesnie pelna energii.Usmiecham sie do siebie, mam wrazenie,ze oczy swieca mi sie jak latarki(cala chyba sie swiece) i jestem pewna,ze jakby podlaczyc do mnie latarnie morska to tez by swiecila:) Nauczylam sie wielu rzeczy o sobie i ludziach. Zaczelam wierzyc, ze wszystko jest mozliwe, a wiekszosc rzeczy zalezy ode mnie. Ucze się inaczej patrzec na swiat i siebie. Mam nadzieje,ze tak juz zostanie, a jesli bedzie sie zmieniac ( w sumie nawet powinno) to tylko na lepsze:) Poznalam wielu wspaniałych ludzi (sciskam was bardzo mocno Lomiśki:D), nauczylam się czegos o kuchni wegetariańskiej (dzieki Elus:*), a poranne rozciaganie (które przed wyjazdem mnie przerażało;)) chyba weszlo mi w krew. Mahalo (lub jak kto woli „maloha”;))
Nick: marzesia
Kochani, jeżeli chcecie uczyć się masażu lomi lomi, to zróbcie to u osoby , która jest mistrzem. Taką właśnie osobą jest Julian. Miałam właśnie przyjemność uczestniczyć na jego warsztatach w Londynie. To było niesamowite doświadczenie pod każdym względem.Zostawiło to we mnie głęboki ślad.Ale gdy podczas mojego masażu Julian położył swoje dłonie na moim ciele, odniosłam wrażenie,że dotykają mnie Anioły.To było niesamowite. Jestem Ci wdzięczna Julianie, za wszystko to, czego doświadczyłam na naszych zajęciach. Dziękuję z głębi serca.Cieszę się,że niedługo znowu się spotkamy.ALOHA.
Nick: Marzena P
Sorry, ze dwa razy sie wpisalam, ale tak wyszlo, bo nie zadzialalo za pierwszym kliknieciem a teraz sie okazalo, ze wpis jest dwa razy. Mozna to potraktowac jako wzmocnienie – jak Lomi Lomi… Aloha!
Nick: Marzena P.
Hm, poprzedni wyglad strony bardziej mi sie podobal, troche trudno tu sie polapac w tej ksiedze gosci, jakies dziwne rzeczy ktos tu powypisywal, teksty bez tekstu dopiero pozniej zaczynaja sie wypowiedzi, wyglada jakby ktos chcial zasmiecic strone albo ja sie nie znam. Ale nie tym chcialam sie podzielic. Pisze aby Ci podziekowac za nauke Lomi Lomi , za to, ze nie robisz z siebie Mistrza-guru ale wciaz jestes czlowiekiem, ktory uczy z punktu, w ktorym jest a nie z punktu, w ktorym czlowiek chcialby byc – to jest wiec autentyczne, tak , inaczej nie potrafie tego wyrazic ale Ty i tak wiesz o co mi chodzi. Nauczyc kogos czegos moze tylko ktos, kto wychodzi wlasnie z autentycznego punktu. Nie naleze do osob, ktore latwo jest uczyc , ale doceniam nauczycieli, ktorzy niezaleznie od bogactwa doswiadczen pozostaja soba. Oczywiscie najchetniej bym sobie wybierala w jaki sposob ma mnie ktos uczyc, ale jezeli ktos jest autentyczny to z tego ucze sie wiecej niz z nauki w formie, jaka bym sobie zyczyla – bo wtedy nauka odywa sie na wszystkich poziomach i dla wszystkich stron… Dziekuje Ci wiec za autentycznosc , wytrwalosc , cierpliwosc , wyrozumialosc – to te cechy, ktore musi miec dobry nauczyciel i Ty je masz. Dziekuje za wspaniale chwile , ktore przezylam na Twoich kursach i za caloksztalt oczywiscie. Mahalo Nui.
Nick: elf
Oto wspomnienia, ktore wygrywaja konkursy: Czy to Hawaje na Mazurach?!! Tak, chyba – może-napewno TAK !!! To brzmi wprost niewiarygodnie, ale tak było i już pozostanie! To nie żart. Uczyć się, chłonąć, nasiąkać jak gąbka, tym co krąży wokół, zapamiętać każdy szczegół. No, nie !!! Po co? Przecież miałam tylko odpocząć po trudach przeprowadzki i po ukończonej szkole. Odpocząć ! No tak odpocząć, a ja wprost przeciwnie pracuję, masaże sprawiały mi niesamowitą przyjemność. Każdy nowy element szybko powtarzałam po kilka razy, trzeba go zapamiętać, przepracować, wykorzystać w moim gabinecie dla dobra klientów. Coś nowego, skutecznego, bo to odczułam na sobie, też byłam wielokrotnie masowana- alllle frajda ! Jazda bez trzymanki ! Dosłownie ! No,bo spróbuj się trzymać !- Na stole do masażu ciało jest obficie wysmarowanym ciepłym i przecudnie pachnącym olejkami eterycznymi olejem- masowało mnie nawet trzy pary rąk. Ręce te są dotykają z miłością przepojoną szacunkiem i takim namaszczeniem jakbym nie była z tego świata. Klimat, wystrój, stroje masażystów- wypisz, wymaluj- Hawaje. Na dokładkę ten masaż aż kipi pełnią niekłamanego szczęścia, otwartości na drugiego człowieka, miłości i to takiej „najlepsiejszo-rodzeństwianej”, takiej ALOHA !!! Gdzie ja trafiłam ? Wszyscy jakby nasi, ale spokojniejsi, skoncentrowani , nie koniecznie tylko na sobie. Wszystko toczy się swoim torem, tym właściwym, najwłaściwszym oczywiście, we właściwym czasie – tym odpowiednim dla każdego. Zatrzymał się czas we właściwym miejscu. U nas w Polsce są takie miejsca !? Ci ludzie obok to Polacy, przybyli tu z różnych stron Polski a nawet Europy, aby nauczyć się tego niesamowitego masażu ? Tak, to nie sen, choć do późna w nocy trwają zajęcia, a ja czuję przypływ najserdeczniejszej energii, nie czuję zmęczenia. Przybywa mi sił, nawet nie chce mi się spać. Chcę czuć tą energię dobrą w najczystszej postaci, bez domieszek. Co tu się dzieje ? Uwalniają się trybem expresowym emocje, dziwnie nie bolą już plecy – a powinny boleć, bo bolały przecież tyle lat; znika jakiś strach, może nie taki wielki, ot taki tyci sobie, ale nieźle dokuczający za swego istnienia. Mam czas dla siebie na przemyślenia, rozważania o sobie, moim dotychczasowym życiu. Miłe jest też to tu i teraz, obcowanie sam na sam z tą najważniejszą osobą na całej Ziemi czyli z samym sobą. Poranne śpiewy – witanie Słońca. Rozciąganie – tak spokojnie, bez forsowania się a można tak wiele osiągnąć. Taniec- dziwna mieszanka ćwiczeń, gracji, wdzięku, pracy podczas masażu – taki HULA. Biegi poranne w przecudnej okolicy, bo to przecież moje Mazury, ale w dziwnej technice, która uczyniła ze mnie długodystansowca. Ale checa, ja długodystansowiec !!!!! Jest jeszcze coś sympatycznego – rodzinny agrobiznes, gdzie to wszystko się odbywało. Pan Henryk – tak ludziom w sprawach kulinarnych dogadzać, to wprost nie może być! A sauna przez niego samego wykonama – dopełnienie szczęścia. Asia (jego córcia) śmiechem wszystko doprawi i oprawi. Pani Wandzia kochana( jaśnie panująca małżonka pana Henia)-tyle sekretów pochować w jednej kuchni ?! Jest jeszcze Julian, główny organizator całego zamieszania, bez niego ani rusz i już ! Bez cudów też się nie obyło, bo to cudowne miejsce – Mazury, Wojnowo w pobliżu ślicznej drewnianej cerkwi, miejsce o niepowtarzalnej atmosferze,aby nie rzec mocy. Nie na darmo właśnie tu zagnieździły się tu „LOMI-sie i HULA-ki” do których z wielką radoścą mam zaszczyt przynależeć od ubiegłorocznych wakacji. Aloha hoapili ! Bożena Banach Gabinet Terapii Naturalnych „ELF” w Kętrzynie (na Mazurach dla wtajemniczonych)
Nick: Aleksia
Aloha! Julianie dziekuje.Bylam na dwuch Supraslach i Wojnowie.Ja dla siebie stwierdzam ze bardzo latwo jest byc u nauczyciela ktory nie konfrontuje nas samym ze soba bezposrednio.Julianie dziekuje ze to robisz.Ja przynajmniej w ten sposob sie ucze.Nie zawsze podejscie z Miloscia w stosunku do drugiego czlowieka jest tylko tym ze jest sie zawsze milym rowniez to co otrzasa jest podejsciem z Miloscia.Lecz nasze ego woli to co jest przyjemne… Dziekuje za rozmowy za pokazanie posrednie i bezposrednie mi wielu aspektow masazu jak i zycia.ucze sie i ucze i w najdrobniejszych punkatach staram sie teraz zobaczyc nauke. Julianie przyczyniles sie do duzej zmiany we mnie dziekuje. Dziekuje ze uczysz w ten sposob laczysz ludzi, w tym miejscu dziekuje rowniez Susan za nauke.jedno laczy sie z drugim trzeba tylko umiec czerpac nauki ktore plyna od nauczycieli i sie tych nauk nie bac, jeden nuczyciel uzupelnia drugiego. Aloha wszystkim Mahalo Nui Aleksia
Nick: Jacek z Poznania
Witam Wszystkich, aloha! Ostatnio tak sobie pomyślałem, że podczas masażu Lomi Lomi są trzy chwile, kiedy człowiek czuje się szczęśliwy. Pierwsza to ta, kiedy stoi się przy stole wciąga głęboko powietrze, przymyka oczy i koncentruje na tu i teraz, na tym, co za chwilę zdarzy się na stole. Druga to chwila, to ta, kiedy kończy się masaż można położyć się na podłodze z błogą myślą – stało się. I ostatnia – trzecia, to ta miedzy pierwszą i drugą. Pozdrawiam Julianie.
Nick: LIZA
To wspaniałe uczucie zintegrować się z własnym ciałem..posłuchać go..przypomnieć sobie,że jest częścią nas,że niesie nas przez życie..że zbiera i pokazuje emocje..tańczy..płacze..cieszy się. Lomi to przypomnienie.. Dziękuję Julianie za warsztat w Wojnowie,warsztat dla zaawansowanych. Dziękuję wszystkim
Nick: Barbara
Wojnowo z Julianem u Wandy i Henia to coś bardzo prawdziwego. Wszystkim gorąco polecam!!! Dowiesz się tu wiele ciekawych rzeczy o sobie, o świecie i o Lomi, a to wszystko w przyjaznej atmosferze, gdzie można sobie pozwolić na płacz, śmiech i co tylko….
Cudowna sprawa, bajecznie prosta oprawa,
Muzyką i ciepłem strojona,
Na rękach wszystkich niesiona.
Tak jakoś we mnie się wpięła
I urokiem swym zdjęła,
Że ni rusz ja nie mogę
Bez tańca postawić ni jedną nogę.
Toż mi i ręce się wywijają
Tak jakoś dziwnie, gdy naczynia zmywają.
Głowa cała się śmieje,
Od tego jest, mam nadzieję…
Motyle łatają po brzuchu
I jakoś tak ciepło jest na serduchu……..
Dzięki przeogromne Julianie !!! A niech się dzieje!!!, a niech się stanie!!!….
Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestnikow „Wojnowo, luty 2007”
Nick: Jul
No, no, ale się porobiło. Mówiłem, żeby chodzić spać zaraz po nocnych sesjach o 1-szej a nie łazić po polu przy księżycu. A to wszystko przez to. I dzięki za „życzliwą akceptację” moich metod nauczania Lomi
Nick: JaśminaN
Aloha!!!!Wpadłam tu na chwilkę, żeby zapytać…..kiedy następne Wojnowo?… I dodam tylko: IwonKa – tęsknię, mówiłam Ci za czym….; Beata, fajnie jest mieć siostrę, wiesz?; Angela – ja nie czuję tej odległości, a Ty?; Radoslaw – taki brat, to skarb!; Ola, to nie ostatnie nasze spotkanie, Gosiu…..życzę Ci TEGO z całego serca…..; Aguś – uwielbiam słoneczniki, wiesz….Jacek, mieć świadomość, że jesteś ….wystarcza; Ewa, kiedy spalimy ego….miłość sama wypłynie; Bożena, dziękuję za przywitanie mnie na końcu biegu; Anita, nie przestawaj masować, Pola – masz ładny uśmiech!Niech zostanie na Twojej twarzy…..Julian – to zaszczyt być Twoim uczniem – dziekuję Wam. A tym co to czytają i nie rozumieją o czym piszemy – Aloha ….wpadnijcie kiedyś do Wojnowa, by poczuć….
Nick: Angela
ALOHAaaaa! I coz moge dodac, do komentarzy Jacka i Iwonki. Julianie jest to wiecej niz nauka masazu. Pobyt w Wojnowie byl nauka o sobie o ludziach i o wszystkim tym o czym zapomnielismy… Dzekuje za nauke za opieke za to ze byles w kazdym momencie z nami.Dziekuje za to ze nas czujesz. Dziekuje za to ze moglam byc soba.Pobyt w Wojnowie byl nie tylko nauka masazu, dla mnie byl odkryciem mnie i tego czego pragne, byl i jest nowym zyciem! Dziekuje za te zmiany , za ten proces ktory sie zaczal…!!! Jezli szukacie i nie wiecie czego, albo czujecie czego to nie zastanawiajcie sie .Powiem tylko jedno Warsztaty z Julianem!!! Dziekuje Wam: Olu, Agnieszko, Iwonko, Magdo(Beato), Kasiu, Malgosiu, Ewo, Anito, Polu, Bozeno, Jacku, Radku, Julianie zato ze byliscie i jestescie!!!! I?. Forever young!!! Aleksia (Angela)
Nick: Iwonka
Julianie…BARDZO dziękuję Ci za Twój profesjonalizm,za chęć przekazywania wiedzy,za otwartość i bardzo uważne słuchanie tego co mamy do powiedzenia.Za porady,wskazówki i to,że byłeś z nami. Warsztaty w Wojnowie to wspaniała terapia .Myślę,że każdy wyjeżdża z bagażem doświadczeń i „zadaniem domowym”które wyznacza sobie sam.Łatwiej jest na takich zajęciach odkryć to co mamy do przepracowania,jeśli otworzymy się na zmiany informacje przychodzą i już od nas zależy co z nimi zrobimy. Polecam wszystkim taką psychofizyczną odnowę i podpisuję się pod apelem Jacka(zwanym Jackiem z Poznania)LUDZIE JEŹDZIJCIE NA WARSZTATY!! Kasiu, OLu, Agnieszko, Aleksjo, Małgosiu, Anito, Magdo, Ewo, Bożeno, Polu, Jacku, Radku, Julianie – DZIEKUJĘ!! Miło było spędzać z wami czas i odkrywać wspólnie z Wami uroki życia. Do zobaczenia Forever young ))) Iwona
Nick: Jacek z Poznania
LUDZIE JEŹDZIJCIE NA WARSZTATY! Wczoraj wróciłem z kolejnych warsztatów w Wojnowie i … Z jednej strony uczcie dobrze wykonanej pracy, bo dopiero dzisiaj uzmysłowiłem ile przez te kilka dni się nauczyłem. Jak bardzo wyostrzyły się moje zmysły podczas masażu, jakie zaszły we mnie zmiany, zarówno jako osoby wykonującej masaż, ale szerzej, jako człowieka. Z drugiej zaś strony Wojnowo bardzo dużo daje, że aż żal było to zakończyć. Kiedyś znów się tam spotkają wszystkie kamyczki, które dostaliśmy naszyjnika Aleksji i utworzą jeden krąg. Julianie, potrafisz fantastycznie pokazać i pozwolić samemu się uczy czegoś więc niż tylko masaż. Dziękuję Ci za to. Bożenko, Magdo, Aleksjo, Anito, Agnieszko, Olu, Kasiu, Ewo, Polu, Iwono (tą płytę zabrałem specjalnie dla Ciebie, więc to nie był przypadek), Radku, no i Ty Julianie ………………………………………………………….. Forever Young !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nick: krystyna
Otóż to, cudze chwalicie swego nie znacie. A taką filozofię można dorobić do każdego masażu.
Nick: madzia
piekna strona,bardzo zainteresowal mnie ten radzaj masazu. Mam tytuł fizjoterapeuty, do tej pory slyszalam o masazu klasycznym, segmentarnym,leczniczym, masaz miodem ale nie sadzilam ze istnieje cos jeszcze! Kazdy masaz ma swoje techniki wykonywania masazu , ciekawi mnie czy istnieja jakies konkretne ruchy rąk, kolejnosc wykonywania chwytów. Czy moze wykonuje sie to w jaki kolwiek sposób aby sprawiac ulge zmeczonemu cialu, taniec chwytów przez siebie wymyslony. Czy najwazniejsza jest tu przekazywana energia czy konkretne wyuczenie chwytów. Prosze o odpowiedz. Kazdy nowo poznany masaz mnie fascynuje i chciala bym sie w tym kierunku rozwijac. POZDRAWIAM
Nick: Joanna
Julianie… To już 9 lat jak byłam na kursie… 9 lat od kiedy moje życie sie zmieniło… Dziękuje…
Nick: Iwonka
Czy byliście kiedyś w krainie łagodności…? Albo na wyspie radości..? Ja kilka dni temu z takiego miejsca wróciłam. Kapitanem tej wyprawy był Julian a ta wyspa to.. Wojnowo. Pozdrawiam wszystkich „wyspiarzy” będę was pamiętać.A tym którym chodzi po głowie taka wyprawa…mówię WARTO!!
Nick: Kasila
To z lomi lomi nowe się zaczęło, to w Wojnowie I z lomi lomi wszystko stare się skończyło… Julian, jesteś moim Aniołem i nie tylko miom Ale Ty dobrze o tym wiesz….Tyle się dzieje Julianie w miom życiu….Dziękuję.
Nick: Jacek z Poznania
Piszę te słowa do wszystkich, którzy tu trafili szukając odpowiedzi dotyczących Lomi-Lomi, kursów i Juliana Roka. Drodzy Poszukujący Odpowiedzi, chcę Was zapewnić, że tak skrajnego sceptyka jak ja, to ze świecą szukać. To, że trafiłem do Juliana na kurs, zawdzięczam serii przypadków. A jednak tam trafiłem? Nie ukrywam, że w trakcie spotkań, kilka razy zadawałem sobie pytanie – co ja tam właściwie robię i pałałem chęcią ucieczki. Miałem wrażenie, że wpadłem w jakąś koszmarną grupę terapeutyczną podszytą huną (filozofią hawajską dla niewtajemniczonych), kółko taneczne lub peleton biegających inaczej (Wojnowo!!!). Od wczoraj mam dyplom ukończenia kursu i inną perspektywę. Ludzie, zaufajcie Julianowi i do tego co mówi spróbujcie podejść serio i z sercem. Zobaczycie jak wiele stereotypów można odrzucić i jak niewiele trzeba, aby przestać oceniać czy rywalizować. Masaż jest dawaniem dobra, serca i całego siebie. U Juliana na kursie zaczyna się to dostrzegać, a to przewartościowuje się wiele rzeczy. Ludzie z pozoru obcy stają się nam bardzo bliscy (pozdrawiam Was wszystkich, których poznałem na zajęciach ? bardzo chciałbym być z Wami jeszcze raz – piszcie e-maile). Spostrzegamy, że nie istnieją granice, jeśli sami ich tam nie ustanowimy. Sami z siebie zaczynamy pozytywną zmianę i nie jest to bynajmniej szamański wpływ Juliana. My sami zaczynamy tą przemianę, Julian tylko pokazuje, że są takie możliwości. No i oczywiście sam masaż Lomi-Lomi. Uwierzcie, ten masaż jest piękny. Jeśli podchodzi się do niego z sercem może się stać prawdziwą pasją. Nie bójcie się i zastanawiajcie dłużej. Naprawdę warto zacząć nową przygodę którą z pewnością jest Lomi-Lomi. Pozdrawiam Julianie i przepraszam za same superlatywy, ale nie znalazłem nic, do czego się można się przyczepić i przez to wygląda to jak tekst sponsorowany. Dziękuję za wszystko. Aloha.
Nick: Iwona
Aloha Julian! Nie ma takich słów które wyrażą moją wdzięczność.Jestem szczęśliwa,bo mogłam nauczyć się niezwykłego masażu od niezwykłego nauczyciela.Dziękuję za wszystkie lekcje,za wszystkie masaże dzięki którym mogę porządkować moją przeszłość.Dziękuję też za Wojnowo.Pozdrawiam wszystkich którzy tam byli zobaczyłam tam,że obcy sobie ludzie mogą się doskonale rozumieć i chcieć sobie pomagać.Każdy z nas jest terapeutą,każdy gest i każde słowo ma naprawczą moc,szczególnie dla tych którzy utracili wiarę w przyjaźń. MAHALO. Iwona K.
Nick: LOMIOla
Dziękuję, Julianie, za ostatni warsztat w Wojnowie. Bardzo dużo z niego wyniosłam, nie tylko z bycia „na stole”, ale przede wszystkim „przy stole” , z masażu, tańca, obserwacji nas wszystkich,ze śpiewów, rozmów i obecności. Cieszę się bardzo, że tam byłam.Teraz doceniam coraz bardziej przygodę z LOMI. Teraz widzę też, że to się nie skończy wraz z przyszłymi, moimi czwartymi warsztatami, ale dopiero zacznie się NOWE. I to NOWE coraz bardziej mnie przyciąga i pociąga. Zaczęła się nowa przygoda i nowa energia do życia! Wielkie Dzięki! ALOHA! LOMIOLa
Nick: monik
Julianie, Wiele razy chciałam wpisać się do księgi i zawsze czułam, że brak mi słów, bałam się że słowa nie wyrażą tego co istotne. Znalazłam kurs i Ciebie przez internet i przekonałeś mnie profesjonalizmem strony, dopracowaniem tematu-swoją osobą. We wrześniu w Wojnowie odebrałam od ciebie dyplom i jest to teraz najcenniejszy dyplom jaki w życiu dostałam. Spotkanie na drodze Lomi było-jest jak wielki przewrót, jak to mówisz:”jak przypomnienie sobie znanego wcześniej stanu harmonii ze sobą”. Ten stan pielęgnuję teraz w sobie, a rozpoczął się on na kursie w marcu. Dla mnie Julianie relacja uczeń nauczyciel nie jest łatwa, jestem krnąbrnym uczniem, zawsze po swojemu…Wiem, że Jesteś moim nauczycielem Lomi i wybrałabym Ciebie i kurs jeszcze raz. Wielkie dziękuję Monik
Nick: Dorunia
ciekawe wlasciwie pierwszy raz sie stykam z czyms takim ile trzeba miec lat zeby sie n taki kurs dostac?? ja ogolnie interesuje sie masazem i czasami zdaża sie kogos w rodzinie postawic na nogi przez takie cos ale moze dobrze by bylo poszerzyc swoje umiejetnosci i wiedze , czy cos takiego bedzie jeszcze w trojmiescie ??
Nick: g.t
strona wspaniała!nie tylko strona.cała idea…dla pana Juliana przesyłam serdeczne aloha przez sieć internetu i poprzez sznur aka
Nick: Haniołka
A ja w pazdzierniku ubiegłego roku po raz pierwszy w swym życiu poddałam się cudownemu działaniu masażu lomi-lomi.Pierwsza myśl jaka mi przyszła wtedy do głowy:też tak chciałabym masować…No i za kilka dni rozpoczynam kurs masażu!”Przyszedł” do mnie,bo przyjeżdża do Trójmiasta!Pozdrawiam wszystkich,jeszcze mi nieznajomych,uczestników tego kursu! Aloha!!!
Nick: Joasia
Marzec 2004 roku. Odbieram koleżankę z masażu. Po drodze przyglądam się jej tłustym od oleju włosom i jakby nieco odmienionej twarzy. W samochodzie opowiada mi o tańczącej masażystce, która w kolorowej chuście przez 1,5 godziny masowała jej ciało. Nie odmówiłam sobie wtedy uszczypliwego komentarza, że co ma taniec do masażu, po co jakieś stroje, a w ogóle to ja bym na taki masaż nie poszła. Myliłam się. Znów mamy marzec. A ja – przewiązana kolorową chustą – poruszam się tanecznym krokiem wokół stołu do masażu i z możliwie największym oddaniem wykonuję hawajski masaż Lomi Lomi. Na kurs trafiłam – wydawać by się mogło – przypadkiem, ale dziś już wiem na pewno, ze moja przygoda z Lomi nie jest przypadkowa. Jest jak dar, który ubogaca i przynosi radość… Masażu hawajskiego uczyłam się od Juliana Roka. Zresztą nie tylko masażu, gdyż nasze warsztaty wykraczały znacznie dalej niż nabywanie samej techniki masażu. To była (i myślę, że w jakimś sensie dalej jest) praca z ciałem i duchem poprzez rozmowę, naukę tańca, oddechu, ćwiczenia fizyczne, a wszystko przeplatane masowaniem. Julian okazał się wspaniałym Nauczycielem. Życzliwy i pełen wewnętrznego spokoju dzielił się z nami swoją wiedzą, doświadczeniem i życiową mądrością. Swoje zadanie wykonywał z właściwym sobie oddaniem i zaangażowaniem, będąc przy tym naturalnym i szanującym wolność. Na koniec wypuścił nas, abyśmy „żeglowali” w swoich środowiskach, ale pozostawił świadomość, że zawsze można „zawinąć do portu”, gdzie będzie służył radą i podporą. Kończąc, kieruję do wszystkich zainteresowanych masażem Lomi Lomi słowa zachęty do bycia „na stole” lub „wokół stołu”, zależnie od własnych potrzeb i powołań. Joanna K.
Nick: Kasia
Witaj Julianie ! cały czas jestem pod wpływem naszych cudownych spotkań i przygody z ma-uri, nawet dzisiaj w nocy miałam piękny sen „byłam u Ciebie na masażu” To niesamowite jak wiele się zmieniło i zmienia nadal w moim życiu….poznałam coś czego brakowało mi w swoim istnieniu „spokój,ciszę i harmonię”.